poniedziałek, 4 października 2021

Hold me like a river Jordan

To znowu nie tak miało być, ale jak pokazuje życie w obecnych czasach, trzeba na szybko reagować na pojawiające się okoliczności. Tak więc, oczywiście plan był jechać zupełnie gdzie indziej, ale i tak narzekać nie można :) Po raz pierwszy myśl żeby odwiedzić Jordanię pojawiła się w mojej głowie gdy byłam w Izraelu i patrzyłam na ten kraj z perspektywy Morza Martwego. Wydawał mi się ciekawy ze względu na góry, które były widoczne na horyzoncie. Czy rzeczywiście okazało się to prawdą? 

Amman

Do Ammanu można bezpośrednio dolecieć z lotniska w Modlinie, tak też postanowiłam uczynić. Aby w ogóle wjechać do Jordanii potrzebny jest oczywiście test PCR, który musiałam zrobić na własną rękę, mimo zaszczepienia. Tak więc miałam przyjemność przetestowania się po raz drugi, ale nie mam w ogóle z tym problemu, jeśli wiąże się to z podróżowaniem :) Co ciekawe, pobranie próbek wyglądało trochę inaczej niż na Islandii i nie wiem, który sposób był dobry, ale co tam, ważne że negatywny i można lecieć :) Test był tylko weryfikowany na lotnisku w Polsce, w Jordanii w ogóle nikt na to nie spojrzał, ale za to obejrzeli certyfikat zaszczepienia. W każdym razie warto szczepienie mieć i każdemu polecam :)

Amman to stolica Jordanii, w której mieszka ok 2,3 mln ludzi, podczas gdy w całej Jordanii jest ok 10 mln ludzi. W sumie z mojej perspektywy nic ciekawego nie ma w tym mieście, poza samym widokiem na miasto, które z perspektywy jednego ze wzgórz wygląda imponująco.



Ruiny Jerash, dużo było tam wojskowych

W jednym z meczetów, ciekawostką dla mnie, były poprzyklejane białe kropki na podłodze. Są to strefy dla poszczególnych modlących się ze względu na Covid, celem zachowania dystansu społecznego.



Rzeka Jordan

W 2015 roku Jordania otworzyła się turystycznie na wycieczki turystów nad rzekę Jordan. Można przyjechać tam i wziąć chrzest w tej rzece, podobno jakieś mega przeżycie, ale pewnie tylko dla wierzących. Po stronie Jordanii infrastruktura nie jest zbyt rozbudowana, ale za to po stronie Izraelskiej jest cały kompleks. Sama rzeka nie sprawia jakiegoś mega wrażenia, ot taki tam kanał.
Ciekawe jest to, że po stronie izraelskiej jacyś ludzie w ogóle nie patrzyli, że dla kogoś ta rzeka może być ważna i siedzieli sobie w niej jak w basenie.



Morze Martwe

Jak wspomniałam wcześniej, Jordania po raz pierwszy zainteresowała mnie z perspektywy widzianej na izraelskim brzegu Morza Martwego. Trzeba było więc ten brzeg zobaczyć tez z drugiej strony. Okazało się że wygląda to trochę inaczej, nie ma aż tyle błota, w którym można się taplać, a brzeg jest bardziej skalisty i mniej przyjemny dla stóp.


Błoto można za to nabyć i się nim wysmarować, co oczywiście zrobiłam :)


Pustynia Wadi Rum

To było zdecydowanie największe WOW tej wyprawy. Przejazd na dachu terenówki, nocleg na pustyni, pyszne jedzonko i pełnia księżyca oświetlająca pustynie nocą, wschód słońca kolejnego dnia. Coś niesamowitego, to było dopiero mega przeżycie. Jedyny minus to, że nie nocowaliśmy w śpiworach pod gołym niebem, ale i tak było pięknie... Niestety, zdjęcia nocne nie odzwierciedlają jak to wyglądało, za słaby aparat, ale za to wspomnienie na zawsze zostanie w mojej pamięci i jest tylko moje:)





 

Legenda głosi, że jak się ktoś przejdzie bosymi stopami po piasku pustyni w pełnym słońcu oczyści swój umysł. Spróbowałam, faktycznie bolało tak bardzo, że skupiałam się na bólu i wszystkie inne dziwne myśli uszły mi z głowy :)


Jak pustynia to też oczywiście wielbłądy. Za opłatą można sobie usiąść na wielbłądzie i zrobić sobie zdjęcie. Ja wybrałam opcje bezpłatną i zrobiłam sobie zdjęcie obok wielbłąda, bo wielbłądy bardzo lubię.



Morze Czerwone i Akaba

Po trudach na pustyni nadszedł czas na relaks nad Morzem Czerwonym. Wbrew nazwie, morze wcale nie ma barwy czerwonej, ale ma bardzo kamienisty brzeg i można w nim nurkować.
 


Można się też wybrać w podróż łodzią z przeszklonym dnem i podziwiać co morze skrywa w swych głębinach. Głównie są to wielkie połacie rafy koralowej oraz wraki różnych rzeczy. Mi się najbardziej podobał czołg :) Można tam oczywiście też nurkować z butlą tlenową wewnątrz wraków (oprócz czołgu widziałam jeszcze wrak statku i wrak samolotu), ale ja do tego nie mam skilli wiec zostałam przy łodzi :)


Nad Morzem Czerwonym znajduje się miejscowość Akaba, gdzie można zrobić trochę zakupów na lokalnym targu. Ja się pokusiłam tylko o zakup herbaty jordańskiej (bardzo smaczna) i magnesów, ale jak widać inne rzeczy też tam są.



Petra

To miejsce czyli Al Chazana Skarbiec Faraona, każdy na pewno widział przynajmniej raz w życiu, jak nie osobiście, to u kogoś na zdjęciu. Obecnie nie ma oficjalnego darmowego wejścia na górę spod skarbca, ale bardzo sympatyczni ludzie cię zaprowadzą za 5 dolarów lub 3,5 Joda (Jordański Dinar, zwany też dzidi). Wszyscy mają zdjęcie, mam i ja :)

Heh, już nie mam tak długich włosów :)

Zanim jednak ujrzymy to słynne miejsce, trzeba przejść przez bardzo widowiskowy wąwóz. Jak dla ten wąwóz był nawet ładniejszy niż ten skarbiec, ale ja po prostu lubię naturę więc pewnie dlatego.



Na terenie samej Petry znajduje się wiele dawnych budowli, grobowców i nawet monastyr. Wszystko najlepiej wg mnie wygląda w promieniach zachodzącego słońca. Trzeba sobie tu zarezerwować sporo czasu żeby zobaczyć wszystko. Jak ktoś nie lubi chodzić może skorzystać z usługi przejazdu wielbłądem lub osiołkiem. Ja nie skorzystałam, bo szkoda zwierząt, chociaż niektórzy właściciele byli bardzo uparci.





Po intensywnym dniu w Petrze mogłam się zrelaksować na 5 piętrze hotelu, skąd roztaczał się piękny widok na Wadi Musa.



Sig al-Barid czyli Mała Petra

Miniaturka Petry, mniej w niej turystów i brak wielbłądów i osiołków, ale tez widoki mniej okazałe. Na wejściu przywitała nas lekka burza piaskowa, trzeba było się nieco przykryć i peeling ciała gratis :)





 O! jeden spektakularny widok się znalazł :)


Kanion Dana

Jednym z ostatnich odwiedzanych miejsc był kanion Dana, bardzo rozległy i piękny. Można tam sobie chodzić i chodzić jak ktoś lubi chodzić w słońcu :) Ja się dość szybko zmęczyłam...


Kamuflaż 100% 😁

Różne

- co jeść - jedzenie jest tu całkiem dobre, ale nie zachwycające, głównie jedzą tu ryż i kurczaka i duuuużżżżżooo warzyw. I oczywiście hummus, który akurat średnio mi smakował. Z mojej perspektywy kuchnia przyzwoita, można się najeść.




- co pić - w Jordanii jest bardzo duży problem z wodą, gdyż kraj nie na za bardzo dostępu do wody. Można jednak bez problemu kupić wodę butelkowana i nie jest aż tak bardzo droga. Gorzej z alkoholem, jest on bardzo drogi więc za bardzo się tu nie poimprezuje. Jedno piwo 0,33 kosztowało w sklepie 2 Jody co jest ok 12 zl, ale na jedno sobie pozwoliłam 🙂. Lubują się tu też w herbacie, jest nawet specjalna mieszanka zwana herbata jordańska, zwana też beduińską i zawiera min. zwykła herbatę, szałwię, cynamon kardamon i mięta. Wg mnie bardzo dobra. W Jordanii serwuje się ją bardzo słodką, ale ja w Polsce robię sobie wersję sugar free 😃

Już sama nazwa zniechęca do zakupów 🙂


Można też zaserwować sobie koktajl ze świeżych owoców, ten był baaaaardzo dobry 😋


- alfabet - alfabet obowiązuje ichniejszy, ale większość rzeczy jest tłumaczona na angielski, więc bez problemu można się tu odnaleźć. Cały czas się tylko zastanawiam co to za litera ? _____


- co na ulicach - bardzo dużo osób jeździ tu samochodami terenowymi, można ich bardzo dużo spotkać na ulicach, prawie tyle samo co normalnych osobowych. Mi się takie podobają🙂Na ulicach w mieście ciężko się jeździ, ale nie ma tragedii, czasem się stoi w korku, ale myślę, że podobnie jak w Polsce. Drogi wydają się całkiem przyzwoite, jeździło się całkiem sprawnie i bez nadmiernego trzęsienia, wg mnie 👍


- co kupić - nie jestem fanem kupowania badziewia, ale jak ktoś lubi to można sobie kupić różne rzeczy: herbaty, chusty, przyprawy, mozaiki, chałwy i wiele innych. W bardziej turystycznych miejscach można spotkać nawet język Polski, najlepsze hasło reklamowe: Fujara za dolara 🙂

Produkcja mozaiki w toku





Po tym wyjeździe uświadomiłam sobie że już mam zaliczone 4/7 nowych cudów świata :) Jeszcze tylko trzy przede mną. Dla przypomnienia, nowe 7 cudów świata to:
1. Wielki Mur Chiński
2. Petra - done
3. Jezus z Rio de Janeiro
4. Machu Picchu - done
5. Chichen Itza - done
6. Koloseum
7. Taj Mahal - done





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co cię nie zakili to cię wzmocni cz. 2

Zdobycie Kilimanjaro to bardzo niesamowite przeżycie, które na długo żyje w pamięci. Jednakże jak się wyjechało, to wypadało by tez wrócić, ...