niedziela, 22 września 2019

Czy można się nawrócić w tzw. Ziemi Świętej?

Izrael i Palestyna zawsze wzbudzały we mnie skrajne uczucia. Z jednej strony kojarzyły mi się z przytulną szopką gdzie narodził się Jezus, z drugiej strony ze strefą Gazy, której sama nazwa już powoduje gęsią skórkę. Trochę czasu zbierałam się żeby tam pojechać, po kilku nieudanych próbach w końcu udało się wybrać do tych tajemniczych krajów.

Do Tel Awiwu można teraz całkiem tanio dolecieć Wizzairem, lot trwa ok 3 h 20 minut. O tej porze roku jest tam bardzo ciepło, wiec jakby się tak spiąć to można nawet tylko z małym podręcznym bagażem się wybrać. W samolocie do Tel Awiwu leciało z nami kilku tzw. ortodoksyjnych żydów, którzy wyglądali jak Skrzypki na Dachu. Strasznie się wiercili i łazili po samolocie, aż załoga musiała ich uspokajać. Nawet gdy świeciły się ikonki o konieczności zapięcia pasów oni w ogóle nic sobie z tego nie robili i nadal urządzali spacery. Bardzo ruchliwy naród.

Podczas mojego tygodniowego pobytu udało mi się zwiedzić najbardziej znaczące miejsca, ale też poleżałam trochę na plaży, a co należało mi się w końcu. Tak więc po kolei miejsca w których byłam i moje wrażenia.

JEROZOLIMA
- Grób Pański - to przede wszystkim bardzo długa kolejka z długim czasem oczekiwania na kilka sekund przy grobie. Czasu na modlitwę nad grobem pilnuje jakiś człowiek i nie pozwala nikomu siedzieć nad nim dłużej niż chwila. W sumie spoko praca, stoi tylko i macha, że można wejść a potem stuka w ścianę żeby trzeba już wyjść
- ściana płaczu - nie mam pojęcia jak tam w ogóle można się skupić, kupa ludzi, gorąco i w ogóle jakoś tak niesprzyjająco. 48 m ściany przeznaczona jest dla mężczyzn, a tylko 12 m dla kobiet. A podobno to kobiety więcej płaczą...


- dzielnica Me’a Shea’rim - tu mieszkają ultraortodoksyjni Żydzi, tacy właśnie jak ze Skrzypka na Dachu. Przez dzielnicę przejeżdżałam nocą, żeby lepie im się przyjrzeć. Wyglądają ... ciekawie.
- góra Oliwna - na górze Oliwnej jest super punkt widokowy na cała Jerozolimę, co oczywiście udało mi się ująć na zdjęciu. Może nienajlepsze, ale to po prostu trzeba zobaczyć na żywo.


 - Masada / Qumran - nie bardzo pamiętam co się wydarzyło w tym miejscu i dlaczego jest ono ważne, generalnie jest ot wzgórze na które wjeżdża się kolejką a z góry można zobaczyć piękny widok na Morze Martwe.

MORZE MARTWE
To było naprawdę ekscytujące przeżycie, szczególnie gdy woda dostanie się do oczu :) warto mieć ze sobą butelkę słodkiej wody, bo bez tego może być naprawdę ciężko. Oczywiście musiałam skorzystać z kąpieli błotnej, która bardzo dobrze działa na skórę a także na włosy. Po wypłukaniu w wodzie z Morz Martwego nie myłam się przez kolejne kilka godzin aby wzmocnić efekt pielęgnacyjny - naprawdę warto. Tak bardzo mi się spodobało, że aż zakupiłam dwa worki błota na wynos - podobno błoto drobnomielone...


Gdy pływałam sobie w morzu w oddali widziałam mnóstwo czarnego dymu, jak się potem okazało często zdarzają się tu samozapalenia samochodów pod wpływem wysokiej temperatury. Trochę nieswojo się poczułam gdy się o tym dowiedziałam, na szczęście udało mi się tym razem nie spłonąć.

PALESTYNA
- takie rzeczy w Palestynie, chyba nie ma co komentować :)



- Betlejem - no i upadło moje wyobrażenie o szopce, gdzie urodził się Jezus. Zamiast tego urodził się  on w jakiejś dziurze w ziemi, gdzie wcale nie było aż tak zimno jak to głoszą rzewne polskie kolędy. Ja się tam przynajmniej spociłam.

TEL AWIW
- najciekawszą częścią Tel Awiwu jest tzw. stara Jaffa, trochę takie ichniejsze stare miasto. Zwraca tam uwagę zamiłowanie do znaków zodiaku, gdyż można tam spotkać ulice, fontannę, most i pewnie jeszcze wiele nieodkrytych przeze mnie rzeczy nawiązujących do poszczególnych znaków zodiaku.

Pisces, not Fish!!!
- nie mogłam się oprzeć żeby nie wleźć na palmę, na szczęście udało mi się nie zostać złapanym przez izraelską policje, choć stresik trochę był :) Z drugiej strony ciekawe co grozi za takie wybryki...
Langusta na Palmie :)
Zawsze chciałam to zrobić
- w Tel Awiwie istnieje część wydzielona plaży ogrodzona wysokim płotem. Jak zdążyłam się zorientować była to część plaży przeznaczona tylko dla ortodoksyjnych Żydów i nikt inny nie ma tam wstępu
- jazda autobusem w Tel Awiwie jest dość przygodowa dla osób które nie znają alfabetu hebrajskiego lub arabskiego, wszystkie rozkłady jazdy były jak poniżej, tak wiec trudno zgadnąć gdzie się dojedzie, no risk no fun!

INNE OBSERWACJE I WNIOSKI
- w Izraelu nie trzeba wymieniać pieniędzy na ichniejszą walutę, można spokojnie płacić w dolarach. Money is money. Przyjmują wszystko jak leci, nawet jakieś stare dolarówki, których w niektórych państwach już wymienić się nie da. A tak w ogóle waluta Izraela to szekl popularnie zwany szakalem
- jedzenie jest cudowne, w sumie jadłam cały czas kebaby na zmianę z falafelami, ale to były naprawdę przepyszne rzeczy. A jak jeszcze dogadacie się z jakimś lokalsem to możecie załapać się na taki oto pyszny hummus domowej roboty:

- w 2019 roku w Tel Awiwie odbywał się finał konkursu Eurowizji. Co prawda było to w maju, ale nadal jeszcze występują elementy deklaracyjne po tym wydarzeniu.
- Tel Awiw generalnie jest dość wyluzowanym miastem, tęczowy kolor można tu znaleźć wszędzie tak samo jak zioło można poczuć wszędzie, miasto dla uciech cielesnych w sam raz. W Jerozolimie natomiast można popracować nad swoją duchowością - kraj do tańca i do różańca, full pakiet.


Podsumowując, odpowiedź na zadane w temacie pytanie brzmi: zależy czego szukasz...

Co cię nie zakili to cię wzmocni cz. 2

Zdobycie Kilimanjaro to bardzo niesamowite przeżycie, które na długo żyje w pamięci. Jednakże jak się wyjechało, to wypadało by tez wrócić, ...