dzieciom bardzo się to spodobało. Głównie rysowały tańczących ludzi, korony, stoły z telewizorami (?). Wszystkiemu przyglądali się tutejsi nauczyciele, chyba byli zadowoleni bo się do nas uśmiechali:) Niestety, jedno dziecko nam się rozpłakało bo bardzo chciało iść do domu spać. No i poszło. Aby przy okazji sprawdzić jaki poziom angielskiego maja dzieci, miały za zadanie napisać nazwy tego co narysowały. I tu niestety był trochę problem. Okazało się, że większość umie tylko
pojedyncze litery, ale nie potrafią złożyć ich w słowa. Tak więc trzeba było przeliterować im większość słów. Oby tylko zapamiętali je i potrafili użyć w przyszłości.
Poniżej udało mi się załadować jeszcze zdjęcia z wczoraj:
Dla osób zaciekawionych tym co tu jemy i jak chronimy sie przed zatruciem:
- wódka - mamy tu żubrówkę, malinowicę i wiśniowicę:) każde naczynie przed użyciem przecieramy żubrówką (białą), natomiast malinowicę i wiśniowicę popijamy w niewielkich ilościach. Jak na razie system działa, czujemy się bardzo dobrze,
- jedzenie - nie ma tu możliwości żeby wyjść gdzieś i zjeść, dlatego też posiłki przygotowujemy sobie same. Na śniadanie głównie owsianka, na obiad ryż lub makaron z sosem/serem/kostką rosołową. Na kolację zależnie od potrzeby i możliwości: budyń, kisiel, petitki, batoniki owsiane, biszkopty, lubisie itp.
- woda - do gotowania, herbaty i mycia zębów używamy wody butelkowanej, do zmywania i mycia ciała i włosów używamy wody z kranu, do mycia twarzy płynu
micelarnego. Nie mamy na razie grzybicy ani żadnych nadmiernych pryszczy. Ręce przecieramy płynami antybaktryjnymi.
Mamy tu również współlokatora, który nas często odwiedza i nawet zrobił sobie z Kamili łóżka toaletę. Jest to mysz Teodor. Niestety, nie płaci czynszu i ciągle czycha na nasze jedzenie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz