Wczoraj do Polski wyleciała Kamila. Zostałam więc sama i będę jeszcze przez trzy dni uczyć dzieci. W piątek wieczorem przyszedł do nas Banan, w sumie nie wiadomo po co, ale gdy się dowiedział że Kamila na drugi dzień wyjeżdża, prawie się rozpłakał, że jego żona go opuszcza. Siedział blisko dwie godziny i cały czas powtarzał to samo, że ma złamane serce, że jego małżeństwo się kończy i zostało anulowane, że jego siostra (czyli ja) zaprzecza, że jego małżeństwo w ogóle istniało. Potem nagle zaczął się przy nas modlić i znowu to samo. Już miałyśmy go dość, więc ostentacyjnie patrzyłyśmy w swoje telefony i liczyłyśmy na to, że zrozumie, że nie chcemy go słuchać i niech już sobie idzie. W końcu jakimś cudem wyszedł i jeszcze kilka razy obracał się w drzwiach machając ręką.
Trochę dziwne to było, stary chłop, a zachowywał się jak 5 latek. Żarty żartami, ale to już było niesmaczne. Ciekawa jestem czy innych wolontariuszy też tak męczył...
W sobotę od rana Kamila szykowała się do wyjazdu. Umówiła się wcześniej z Johnem, że po 13 chciałaby już jechać na lotnisko. Ostatecznie wyjechali jakoś po 14:30. Oczywiście nie obyło się bez kilku telefonów do Johna, który w końcu pojawił się z transportem na lotnisko. Ach ten zambijski czas... Nie mam jeszcze informacji od Kamili jak przebiegał lot, ale mam nadzieję, że dotarła cała i zdrowa. Jej walizka również:)
Tymczasem w szkole nic ciekawego się nie dzieje. Jakieś dzieciaki biegają i grają w kosza, czasami zaglądają do domku. Miałam plan iść dzisiaj do kościoła, ale wciągnął mnie wczoraj wieczorem pierwszy sezon How I Met Your Mother i nie dałam rady wstać na 7. Za to z rana obudziła mnie mysz, która chciała wejść mi do łóżka. Ogólnie myszy wzmogły swoją aktywność i teraz bez skrupułów biegają po domku bezczelnie patrząc mi się w twarz. Chyba za mało hałasu robię i
wydaje im się, że nikogo nie ma w domku.
niedziela, 24 września 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Buka w Dolinie Muminków
Tak tak, wiem mam straszne blogowe zaległości, ale nadrobię je, obiecuje sobie przede wszystkim. Tymczasem zrelacjonuje jeden z moich ostatn...
-
To znowu nie tak miało być, miały być lwy, zebry, stoły i pingwiny a była dżungla, rum i repelenty. Nie narzekam jednak, bo nie ma na co, a ...
-
Przebywając w Zambii na wolontariacie, cały czas marzyłam o wyprawie w góry. Niestety, w Zambii nie udało mi się nigdzie wybrać, mimo że naj...
-
To miał być bardzo krótki wpis dokumentujący drogę od marzenia do wspomnienia, i same cudowne rzeczy miały tu być. Niestety, życie jest niep...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz